Najlepsza możliwa wersja mnie – od jakiegoś czasu zadaję sobie pytanie: jak się nią stać? Mając te zasoby które mam i te same możliwości. To pytanie wpadło mi do głowy jeszcze końcem 2019 roku, kiedy zastanawiałam się nad moimi planami na kolejny rok. Co na moim miejscu robiłaby najlepsza możliwa wersja mnie? Co zrobię ja by się nią stać? O tym w dzisiejszym wpisie.
Co oznacza dla mnie najlepsza możliwa wersja mnie?
Kiedyś nie wiedziałam, czego chcę – określiłam więc to czego nie chcę. Był to mój punkt wyjścia. Punkt wyjścia do tego, by określić z czasem to, czego chcę tak naprawdę. Jaka chcę być. Co chcę robić. Jak chcę żyć. Okazuje się, że wcale nie mam jakichś skomplikowanych, wyszukanych marzeń czy pomysłów na życie. Częściowo nawet już żyję tak jak chcę. Życie „po mojemu” oznacza dla mnie bycie najlepszą z możliwych wersją mnie. Dlatego, że ta wersja żyłaby dokładnie tak jak chce – jak czuje i wie, że chce żyć. Czego chcę ja?
Wiem, że chcę pracować – nie chcę być mamą siedzącą z dzieckiem w domu. Wiem też, że praca pracą ale chcę spędzać tyle czasu ile się da z synkiem – jakościowego czasu. Chcę mieć dobrą, wzmacniającą relację z mężem. Chcę chodzić z nim na randki. Wiem, że chcę jeść jak najwięcej domowych posiłków. I że chcę sama gotować zdrowe posiłki. Wiem, że chcę jeść zdrowo i tego samego chcę uczyć synka. Chcę jak najmniej czasu spędzać z telefonem w ręku i przy telewizorze. Wiem, że chcę spędzać z moją rodziną sporo czasu na świeżym powietrzu. Wiem, że chcę minimum dwa razy w roku wyjeżdżać – najlepiej za granicę w ukochane miejsca. Wiem, że chcę jeść słodycze i pić kawę – w weekendy. Wiem, że chcę się fajnie ubierać. Chcę mieć minimalistyczną garderobę ale idealnie dopasowaną do mnie. Chcę nosić rozmiar 38 i mieć fajną figurę. Chcę chodzić na masaże. Chcę pisać bloga. I zrobić kurs front-endu. Umieć w JavaScript. I świetnie w HTML i CSS. Wiem, że chcę umieć odpoczywać bez wyrzutów sumienia. Chcę mieć czas dla siebie. Chcę mieć piękne włosy. Chcę powiększać usta. I jak najczęściej mieć pięknie pomalowane paznokcie. Chcę mieć porządek w mieszkaniu. I w komórce. I w telefonie. I w samochodzie. Chcę maksymalnie za 3-4 lata kupić większe mieszkanie i żyć w wygodnym miejscu i na wystarczającej przestrzeni. Chcę mieć drugie dziecko. Chcę wychować moje dziecko/dzieci tak by były dobrymi ludźmi. Szczęśliwymi. Chcę mieć z nim/z nimi świetną relację. Zawsze. Chcę być kiedyś super babcią. Chcę żyć tak długo i tak dobrze jak tylko będę mogła.
Co zrobię by stać się najlepszą z możliwych wersją mnie?
Najlepsza możliwa wersja mnie – osiągnięcie tego celu to spory wysiłek. W chwili obecnej moje możliwości są okrojone – nie da się ukryć. Choć nie aż tak jak mogłoby się wydawać. Synek rośnie, opiekunka czy żłobek to realne i możliwe opcje. Z mężem w tej chwili mam trudną relację – by nie powiedzieć toksyczną. On ma problemy, ja mam problemy, razem mamy ich w tym momencie sporą „kupę”. Są na tyle duże, że myślimy o oczyszczającej przerwie bo póki co większość rozmów kończy się kłótnią lub impasem. Ja jednak tutaj nie o tym. Nie będę się cofać. Życie idzie do przodu, a razem z nim do przodu idę ja. Na ten moment pewnych rzeczy nie zrobię ale mam kilka pomysłów na to, by zbliżyć się jak najbardziej do najlepszej z możliwych wersji mnie czyli do takiego życia jakiego chcę. Co zrobię, co mam w planie?
Zadbam o czas dla siebie
Bo wiem, że czas dla siebie potrzebny jest nie tylko po to, by nie oszaleć! W natłoku codziennych obowiązków, zmęczeniu i przytłoczeniu nimi zapominam o sobie, o moich potrzebach – czas sobie przypomnieć! I uznać je z powrotem na ważne.
Powoli, powoli zaczynam to robić np. dziś pisząc ten post w kawiarni.
Zaakceptuję fakt, że nadrabianie nocami to zły pomysł i przestanę to robić
Zamiast tego znajdę sposób i czas na swój rozwój. Nie będę tego traktować jako czegoś zbędnego – wręcz przeciwnie.
Coraz rzadziej to robię. Szukam sposobów na czas tylko dla mnie.
Będę bardziej doceniać chwile
Bo wiem, że przeminą. Nie tylko te gorsze, ale też te dobre.
Cały czas uczę się pielęgnować chwile.
Porozmawiam z rodziną i zamknę trudne tematy w lepszy sposób
Choć pewnie dam sobie czas, by emocje opadły. Na pewno jednak nie zostawię spraw własnemu losowi – zwłaszcza znając swoją rodzinę i wiedząc, jak bardzo uparci są to ludzie. Już to zrobiłam – zapraszając ich na urodziny synka – tak, to ja wyciągnęłam rękę. Podejdę do tego w zdrowy sposób – szczerze, ale bez większych emocji powiem po raz ostatni co mnie boli. Jasno i klarownie. I zamknę wreszcie temat żalu do nich. (pisałam to wcześniej)
Zrobione!
Zadbam o swoje zdrowie
Schudnę do wymarzonej wagi i będę ją utrzymywać. Będę w każdej chwili mojego życia pamiętać, że zdrowe, odżywione i zadbane ciało to zdrowsza psychika. A ona jest dla mnie tak samo ważna jak ciało – bo ja to całość. I wreszcie zrozumiem, że na to zdrowie zasługuję. Że warto o siebie dbać – dla siebie, dla swojej rodziny – bo lepsze zdrowie to po prostu lepsze, pełniejsze życie.
Idzie mi opornie ale czas dla siebie = czas na zadbanie o siebie. To musi iść razem.
Będę gotować zdrowo i będę naprawdę jeść to, co ugotowałam
Planując posiłki i kupując głównie zdrowe produkty. Będę lepiej zarządzać zapasami i lodówką.
Robię to, choć wiem, że mogę to robić jeszcze lepiej. Nie będę ustawać w staraniach. Tutaj perfekcjonizm wskazany 😉 choć zazwyczaj unikam takiego podejścia.
Zadbam o swój wygląd
Przypomnę sobie, jak dobrze czułam się, kiedy dobrze wyglądałam. I postaram się do dobrego wyglądu wrócić.
Proces długofalowy ale po prostu chcę i potrzebuję.
Będę rozwijać blog
Pisząc choćby 4 posty na miesiąc ale regularnie. Bez dwutygodniowych przerw w pisaniu. Bez wymówek. Bez tłumaczenia, że nie da się sensownie prowadzić bloga mając na to bardzo mało czasu.
Znów związek z czasem dla siebie. Działam.
Znajdę sposób by zyskać niezależność finansową
I nie będę udawać że zajmie mi to miesiąc – to proces i zadanie na kolejne lata. Ale im mój synek będzie większy, tym bardziej będzie to możliwe do wykonania.
Jeden z trudniejszych tematów do ogarnięcia ale niezbędny i mocniej się na nim skupię.
Uporządkuję swoje otoczenie i będę robić cykliczne gruntowne porządki
Rzeczy sezonowe trzymać będę w wygodnych pudełkach, ubrania i pościele w workach próżniowych. Wszystkie rzeczy będę mieć uporządkowane – tak by zawsze łatwo było mi je odnaleźć – wtedy kiedy będą potrzebne. Zostawię w swoim najbliższym otoczeniu tylko niezbędne i najbardziej użyteczne przedmioty. I kilka tych „tylko” pięknych.
Wdrażam. Potykam się ale do przodu.
Nie pozwolę, by nieprzespana noc rujnowała cały dzień i moje relacje
Zrobię plan minimum na takie dni i przede wszystkim będę się go trzymać. Wiedząc, że wtedy gór nie przeniosę przestanę się tym frustrować.
Uczę się tego i coraz lepiej mi idzie.
Będę lepsza – milsza dla męża
Nawet po słabo przespanej nocy. Będę pamiętać o tym, że jest dobrym człowiekiem ale często po prostu zmęczonym problemami. Postaram się go lepiej rozumieć. I przypomnę sobie, że właśnie dlatego że ma silną osobowość, go pokochałam – choć jednocześnie właśnie przez to bywa nam razem tak trudno. Spróbuję „zdetoksykować” moją stronę naszej relacji i zobaczę co z tego wyjdzie.
Staram się, choć bywa cholernie trudno kiedy mnie wkurza!
Ustalę priorytety i nie będę wyrzucać sobie, że za mało robię
Bo pojmę, że mogę wiele ale nie na raz! Nie w tym samym czasie w życiu. Przypomnę sobie, co teraz jest ważne i nie będę się dołować, że nie robię tego czy tamtego.
To proces. I jest w toku.
Najlepsza możliwa wersja mnie – kiedy nią będę?
Dobre pytanie i jedna odpowiedź – nie wiem bo to nie jest moment i to nie staje się tak po prostu. To proces. A takie podsumowanie jest super! Dzięki niemu wiem, że tak naprawdę powoli staję się najlepszą z możliwych wersją mnie! Duża część działań nadal przede mną. Większość to działania które trzeba wykonywać stale, konsekwentnie. Choćby metodą Slight Edge. To świadczy o tym, że to jest proces. Na pewno nie stoję w miejscu – idę do przodu. I to się liczy najbardziej! A że nie mogę zrobić i mieć wszystkiego naraz? Trudno! Na pewne rzeczy jeszcze przyjdzie czas. I to też jest w porządku.