You are currently viewing Idealna ja w 2022 – do czego dążę?

Idealna ja w 2022 – do czego dążę?

Dążenie do ideału to błąd? Tak mówi wielu psychologów, psychoterapeutów i coachów. Perfekcjonizm drogo kosztuje i do ideału podobno dążyć nie warto. Ten związany z wyglądem może być trudny do osiągnięcia, może kosztować dużo. Czy o takim ideale pomyślałaś, gdy przeczytałaś tytuł tego wpisu? Co powiesz na inny, niezwiązany wyłącznie z wyglądem ideał, bardziej ogólny, ale „swój własny”, na dążenie do niego? Czy dążenie do takiego ideału brzmi trochę lepiej? W dzisiejszym wpisie opowiem Ci o tym, jak w 2022 ja dążę do ideału.

Co zrobiłaby idealna ja?

Czasami, gdy mam dużo problemów, zastanawiam się nad tym, co zrobiłaby idealna ja w mojej sytuacji. Jak poradziłaby sobie z moimi obecnymi problemami? Jakie kroki podjęłaby, by te problemy usunąć lub zminimalizować? Nie wiem, czy jest taka technika w psychologii, spytam terapeutę następnym razem 🙂 Tę technikę wymyśliłam już jakiś czas temu i gdybym o niej stale nie zapominała, może przeszłabym przez trudniejsze momenty mojego życia bardziej „suchą stopą”. Na początek najważniejsze jest, by odpowiedzieć sobie na pytanie, co ta „idealna ja” oznacza – dla Ciebie wcale nie musi oznaczać dokładnie tego samego, co dla mnie, choć podejrzewam, że będzie podobnie z racji tego, że obie jesteśmy kobietami 🙂

Idealna ja – co to dla mnie oznacza?

Idealna ja, idealna kobieta – to według mnie kobieta stabilna emocjonalnie. Niezależna. Szczęśliwa. Mająca czas dla siebie. Zdrowa. Mająca dobrą figurę. Dobrze wyglądająca. Sympatyczna. Lubiąca świat – ludzi, zwierzęta, przyrodę. Prawdziwa.

Czy jestem stabilna emocjonalnie? Raczej nie. Niezależna? Średnio. Szczęśliwa? Też średnio. I tak dalej. Najczęściej w moim życiu było i jest nadal – średnio. Nie bardzo dobrze, ani nie bardzo źle. Średnio. Ta średniość jednak wychodzi mi już bokiem. To jest takie: niby czasem jest zajebiście, ale jednak często jest do dupy. Mam tego dość! Z tej średniości nie wychodzi nic nadmiernie dobrego! Czas więc zacząć dążyć do ideału 🙂

Czy mogę być idealna?

Czy mogę być stabilna emocjonalnie? Mogę! Choć wymaga to horrendalnej ilości pracy nad sobą, suplementacji i zmiany diety oraz wprowadzenie dużej ilości balansujących ćwiczeń fizycznych. Ale to się DA ZROBIĆ. Nie musze reagować na każdą krytykę ze strony mojego męża przeklinaniem, albo płaczem. Nie muszę rzucać słuchawką, gdy mama mówi mi coś, czego nie chcę słuchać. Nie muszę płakać wieczorami z powodu tego, że nazajutrz w projekcie czeka mnie sporo zmian, bo klientowi pierwsza wersja się nie spodobała.

Czy mogę być niezależna? Jasne! Mam swoją firmę, która może jeszcze dużo nie zarabia, ale ma potencjał. Mam swoje auto. Mam swoje rzeczy. Mam swoje własne umiejętności i kompetencje, które pomogą mi tę niezależność osiągnąć. Mam podział opieki przy dziecku – musiałam dojrzeć do tego, że podział opieki między mną, a mężem jest o wiele lepszy niż siedzenie w mieszkaniu razem i ciągłe kłótnie.

Czy mogę być szczęśliwa? Tak! Często jestem, przy moim synku, przy ciekawym projekcie, trenując na orbitreku. Nie zawsze jestem szczęśliwa z mężem, ale czy on serio jest jedynym wyznacznikiem mojego szczęścia? No nie, a często tak to postrzegam.

Czy mam czas dla siebie? Tak, ale warto by był on bardziej regularny i bym go wykorzystywała na to, na co faktycznie chcę go wykorzystać. Nie dla kogoś – dla siebie.

Nie mam dobrej figury, wyglądam na zmęczoną – bo jestem. Ale mogę mieć i mogę wyglądać lepiej.

Sympatyczna? Jestem i ludzie mnie lubią. Nie lubią słuchać wciąż o tych samych problemach, bo wiedzą, że mogłabym albo je rozwiązać, albo inaczej do nich podejść. I nie musiałabym wcale mieć ich takich dużych. Widzą mnie jako osobę, która ma fajne życie, a jeśli nawet jego elementy nie są fajne, ma siłę i możliwości, by to zmienić.

Czy lubię świat? Uwielbiam i szanuję, ale czy to się przejawia w moich słowach, gestach, czynach? Może to przez to, że nie, czuję się tak często źle?

Okazuje się, że mogę być IDEALNA! Że jest to jak najbardziej realne. Dlaczego więc nie jestem? Myślę, że w bardzo złożonym ferworze życia codziennego wiele z nas zapomina o tym, co jest dla nas najważniejsze, zapominamy w ogóle o tym, do czego dążymy. I to jest główny problem! Idealna ja o tym nie zapomina – ona cały czas ma na oku swoje priorytety! Bo ma na oku siebie!

Idealna ja i rozwiązywanie problemów

Technika „idealnej ja” pomaga spojrzeć na problemy z zupełnie innej perspektywy – z perspektywy osoby z MOCĄ. Ty czy ja może nie czujemy teraz w sobie tej mocy, ALE możemy zacząć działać jak osoba, która tę moc ma.

Bo np. jeśli wiem, że idealna ja nie zajadałaby stresu wieczorami tylko poszła na krótki spacer czy wzięła do ręki ulubioną książkę, o której wie, że zawsze poprawia jej humor to czemu ja nie mogę się tak zachowywać? Albo jeśli wiem, że idealna ja mając świadomość, że czasami nie ma wpływu na to, że nie może popracować np. 2-3 dni, przygotowałaby sobie zapasowe posty na Instagram, by mieć co wrzucić w te dni, to czemu ja sobie takich postów nie przygotowuję?

Gdzie jest lista ulubionych szybkich potraw, gdy nie mam sił gotować i restauracji, z których mogę zamówić? Dlaczego nie mogę wykonać 10 minut ćwiczeń wieczorem lub rano, zanim wstanie mój synek? Czemu nadal wkurzam się na męża, za jego doczepki słowne, skoro wiem, że one wynikają z problemów które on ma sam ze sobą, że wcale nie ma w nich racji, że nie ma sensu odbieranie ich personalnie?

Czemu nie jestem idealna?

Tulipan nie zakwitnie na lodowcu. Kiedy warunki zewnętrzne nie sprzyjają trudno jest o dobre wyniki.

Zmęczenie, mnóstwo spraw na głowie, to, że ktoś ciągle czego od nas chce, bałagan, zniechęcenie, złość, żal – złe rzeczy odpowiadają za złe wyniki. To właśnie z ich powodu zapominamy o tym, co zrobiłaby idealna ja. Nie chce nam się być idealną w warunkach, kiedy nic i nikt wokół nas nie jest idealne/y!!! Jak to przełamać? Pamiętacie przypominajkę z Harry’ego Pottera? Coś takiego musimy sobie przygotować – może warto, by była to biżuteria? Może być ta, którą już nosimy. Gdy skojarzymy to, z dążeniem do naszego ideału – nie pozwoli nam to zapomnieć. Jak to skojarzyć? Przez kilka dni o tym mówić i myśleć. Zakodować sobie w głowie, że patrząc na tę rzecz wywołujemy naszą „idealną siebie” i zachowujemy się tak, jak ona by się zachowała.

Niby takie proste, ale tak trudne zarazem 🙂 Ja tę technikę zamierzam stosować dokładnie od dziś! Chcę być idealną wersją siebie, bo czemu nie? Mogę i będę, a dzięki temu moje życie będzie lepsze. Masz ochotę zmienić w ten sposób swoje? Daj znać! A jeśli tak, trzymam za Ciebie mocno kciuki! Pamiętaj: mamy tę MOC, tylko zbyt często o niej zapominamy!

Dodaj komentarz